Podczas ostatniej wizyty w Paryżu zupełnym przypadkiem natknęłam się na sklep marki Kiko. Nie kryjąc swojej radości ( od jakiegoś czasu wręcz prześladowała mnie chęć przestestowania tych kosmetyków ) dosłownie wbiegłam do sklepu niczym dziecko, które właśnie ujrzało wymarzoną zabawkę :)

Kiko to włoska marka profesjonalnego make-up'u i pielęgnacji. Utworzona w 1997 roku, inspirowana stolicą mody. Każda kobieta znajdzie wśród tych produktów coś dla siebie - od neutralnych do kolorowych, intesnywnych odcieni. Podczas pierwszego spotkania z tą marką skusiłam się na zakup cieni do powiek, błyszczyków, róży oraz nawilżajacego balsamu do ciała i rozświetlającego kremu na dzień.

Zacznijmy od cieni.

Stworzyłam własną paletę cieni "Infinity Eyeshadows". Cienie charakteryzują się rewelacyjną pigmentacją. Ogromny wybór ( aż 96 ) daje nam wiele możliwości! Matowe, perłowe, satynowe czy metaliczne - wybor należy do Was :)

Sprzedawane są osobno ale możemy sami stworzyć palety, w których jest miejsce na 3, 4, 9 lub 24 cienie.

Daję szóstkę za konsystencję cieni! Blendują się rewelacyjnie i nie obsypują.

Kolejny zakup to cienie " Water Eyeshadow" . Cienie, które niegdyś wystąpiły w edycji limitowanej, jednak wprowadzono je do stałej sprzedaży. 30 wspaniałych odcieni, które możemy nakładać na sucho i mokro. Mięciutka tekstura ( powiedziałabym "masełko" ... Nie załamują się na powiece (zdarza sie, że cienie noszę na powiece ponad 12 godzin). Fantastyczne dla osób rozpoczynających przygodę z makijażem - aplikują się szybko i prosto, nie obsypują się. Pigmentacja produktu jest rewelacyjna, szczególnie przy użyciu na mokro.

Róże "Rock Attraction" natychmiast zwróciły moją uwagę na sklepowej półce. Dwa prześliczne, słodkie kolory łososiowego różu oraz brzoskwini. Róże maja bardzo delikatną i przyjemną w dotyku teksturę. Są średnio napigmentowane dlatego też aby uzyskać mocniejszy efekt radzę nakładać nieco większą ilość produktu. Taka pigmentacja daje nam oczywiście większą kontrolę przy wykonywaniu makijażu.

Zakupiłam również dwa błyszczyki "Extra Volume Lipgloss". Błyszczyki mają za zadanie powiększać usta i nawilżać. Nie zauważyłam aby moje usta zostały jakoś specjalnie powiększone ale rzeczywiście błyszczyki świetnie nawilżają usta. Są bardzo delikatnie napigmentowane i dają efekt szklanej tafli na ustach. Nie sklejają ust i nie spływają z nich.

Krem na dzień "Face skin glow" to produkt o bardzo lekkiej konsystencji, który świetnie nawilża i daje efekt rozświetlenia. Doskonały jako baza pod makijaż.

Podobny, choć trochę mocniejeszy efekt rozświetlenia daje balsam do ciała "Body skin glow". Nawilża i pozostawia na skórze złoto - perłową poświatę. Sprawdza się świetnie szczególnie teraz gdy odsłaniamy trochę więcej ciała, a chcemy żeby skóra wyglądała zdrowo. Balsam pięknie podkreśli opaleniznę dlatego zabiorę go na urlop :) Jeżeli oprócz subtelnego blasku chcecie również uzyskać efekt opalonego ciała zmieszajcie krem z produktami brązującymi - ja bardzo często robię tak podczas pracy na planach zdjęciowych.

Kosmetyki Kiko może nie są super luksusową marką ale ja jestem zachwycona ich produktami! Nie wszystko oczywiście jest takie idelane... np. pigmentacja niektórych produktów czy jakość wykonania akcesoriów mogłaby się poprawić ale może ja się czepiam ;) W końcu czy asortyment każdej firmy kosmetycznej jest doskonały? Daję ogromny plus za niewygórowane ceny kosmetyków oraz proste i estetyczne opakowania. Wkrótce znowu odwiedzę sklep Kiko i opowiem Wam o najnowszych "zabawkach" ;)

KS